WPHUB. dzień papieski. + 2. Tomasz P. Terlikowski. 15-10-2023 18:00. Jan Paweł II zostaje? To zależy od pokolenia [OPINIA] 15 października, w Polsce dzień papieski, choć jak co roku pełen
Papież Jan Paweł II zrobił dużo dobrego, dla Polski też: bezsprzecznie wpłynął na rozpuszczenie komunizmu, poczucie tożsamości i godności Polaków i jako osoba mistyczna też dokonał niezwykłych rzeczy a także nie bez znaczenia są jego wypowiedzi o etyce. Chociaż są głosy krytyczne co do różnych dziedzin, którymi mógł się zająć i dostosować je do współczesnych zagadnień świata czy innych mógł nie przemilczać, jego wkład jednak jest ogromny szczególnie dla Europy Wschodniej. Prawdopodobnie gdyby mógł swobodnie mówić, to pewnie dowiedzielibyśmy się od niego więcej o jego modlitwach o uzdrowienie. Brakuje mi publicznej wypowiedzi od niego na temat: jak się modlić, aby inni mogli doświadczyć uzdrowienia. Szkoda, że o tym nie mówił, może świat byłby przez to bardziej otwarty na tą formę pomocy innym. A propos: „Ponad 250 tys. osób przybyłych w piątek do Fatimy na uroczystości dziękczynne za beatyfikację Jana Pawła II mogło zobaczyć niecodzienne zjawisko: słońce otoczone różnokolorową obręczą. Wielu pielgrzymów interpretowało ten fenomen jako cud Jana Pawła II. Zjawisko zaobserwowano na zakończenie fatimskich uroczystości dziękczynnych za beatyfikację Jana Pawła II. Wkrótce po wyświetleniu na telebimach filmu dokumentalnego o papieżu, po zakończonej po południu w piątek mszy, nad sanktuarium pojawiła się różnokolorowa obręcz wokół słońca”. Jakie są moje refleksje: niezwykłe zjawisko atmosferyczne dostrzegalne było tylko w Fatimie i jej okolicach po specjalnej uroczystości – to zjawisko nazywa się sundog i wielu komentuje go jako zwykłe choć rzadkie zjawisko atmosferyczne – przy okazji objawień w Fatimie w 1917 podobne zjawisko też miało miejsce: wirowanie słońca. Jeżeli chcielibyśmy jakiegoś znaku afirmatywnego i radosnego od istot światłą „po drugiej stronie życia” – czy nasze oczekiwania nie są zbyt wygórowane? Łzy ludzkie pojawiające się na różnych obrazach religijnych też były biologicznie zwykłymi łzami. Antoni Czy rodzic może zażądać niezaszczepiania noworodka ? W Polsce bez bez większych problemów możesz uniknąć szczepień, jeśli znasz swoje prawa i jesteś odpowiednio przygotowany. Musisz mieć przygotowane pisma w 2 egzemplarzach. W piśmie piszesz, że nie zgadzasz się na szczepienie swojego dziecka, a ewentualną decyzję o dalszym szczepieniu podejmiesz w terminie późniejszym. I drugie: Oświadczam, że u Państwa dziecka nie pojawią się żadne niepożądane odczyny poszczepienne z gorączką włącznie. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność jako lekarz. A jak cierpliwości starczy to jeszcze rozmowa pomiędzy Dr Jerzy Jaśkowski kontra dr Bucholc
Jan Paweł II z koalą na ramieniu podczas wizyty w Australii w maju 1984 r. Fot. PAP/picture-alliance /dpa Wszędzie pochylał się na nad losem najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących.
Jest jednym ze świadków życia Jana Pawła II – przez prawie 10 lat spotykał się z nim niemal codziennie. W specjalnym wywiadzie dla "Niedzieli" ks. Paweł Ptasznik opowiada o tym, jaki na co dzień był św. Jan Paweł II. Krzysztof Tadej: O której godzinie przychodził Ksiądz Prałat do gabinetu Jana Pawła II? Ks. prał. Paweł Ptasznik: Zazwyczaj ok. 10. O tej godzinie Ojciec Święty, po medytacji na tarasie Pałacu Apostolskiego, przychodził punktualnie do swojego gabinetu. Siadał przy biurku, a ja obok, i zaczynaliśmy pracę. Kończyliśmy zwykle ok. godz. bo o rozpoczynały się już papieskie audiencje dla głów państw, biskupów i innych zaproszonych osób albo grup. Przychodziłem prawie każdego dnia z wyjątkiem wtorku – ten dzień Ojciec Święty uważał za swój dzień wolny. Poza tym, jeśli nie było jakichś nadzwyczajnych celebracji czy audiencji, pracowaliśmy każdego dnia. Na czym polegała praca Księdza w papieskim gabinecie? - Ojciec Święty dyktował mi swoje teksty – homilie, przemówienia, teksty na audiencje i na papieskie pielgrzymki. Zapisywałem je na laptopie. Jan Paweł II przygotowywał je z dużym wyprzedzeniem, np. do podróży apostolskich – przynajmniej z 3-miesięcznym. Dlaczego papież dyktował teksty, a nie pisał ich sam? - Jeśli dobrze pamiętam, w 1994 r. Jan Paweł II upadł, złamał sobie rękę i przez to nie mógł samodzielnie pisać, a nie chciał przerywać przygotowań do nadchodzących wydarzeń. Poradzono mu, żeby dyktował. Ten sposób pracy bardzo mu się spodobał. Mówił, że dzięki niemu może więcej i szybciej tworzyć. Właśnie dlatego kiedy już mógł powrócić do pisania, nie zrobił tego. Gdy rozpocząłem pracę w Sekretariacie Stanu, dowiedziałem się, że notowanie słów papieża będzie jednym z moich zadań. Przyjąłem to z radością, ale i z lękiem, już od pierwszego spotkania jednak Jan Paweł II stworzył atmosferę ogromnej życzliwości i prostoty i trema szybko minęła. Papież, gdy wchodził do gabinetu, mówił np.: „Cześć, Pawle. Co u ciebie słychać?”? - Ja mówiłem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, a on podawał mi rękę i wymienialiśmy kilka zwyczajnych, przyjacielskich zdań. Nieraz pytał, co u mnie nowego, co słychać u moich rodziców... Znał ich ze spotkań w Watykanie. Pamiętam też, że kiedyś przyszedłem do pracy w poniedziałek i byłem opalony. „Byłeś na nartach?” – zapytał. „Tak, Ojcze Święty, w Campo Felice” – odpowiedziałem. „Ja też tam kiedyś jeździłem, ale teraz to jest już niemożliwe” – zamyślił się i po chwili zaczęliśmy pracę. Potrafił zauważyć, kiedy coś mnie trapiło albo byłem smutny. Pytał, co się stało. To były chwile na szczere, prywatne rozmowy. Czy coś zaskakiwało Księdza w zachowaniu papieża podczas tej pracy? - O tak, wiele rzeczy! Przede wszystkim Jan Paweł II był zawsze bardzo dobrze przygotowany. Nie zastanawiał się, co napisać, co dodać, jaki znaleźć cytat. Wszystko miał przemyślane, przemodlone. Zresztą po krótkim przywitaniu, gdy już usiadł za biurkiem, przymykał na chwilę oczy i jeszcze krótko się modlił. Później mówił spokojnie, bez pośpiechu, żebym zdążył zapisać jego słowa. Po każdym akapicie prosił, żeby przeczytać tekst. W zasadzie teksty te nie wymagały poprawek i to było dla mnie zachwycające. Innym zaskoczeniem były cytaty z Pisma Świętego. Jan Paweł II znał na pamięć całe fragmenty, nie tylko kilka zdań. Cytował Biblię w przekładzie ks. Jakuba Wujka. Później prosił, żebym zajrzał do Biblii Tysiąclecia i umieścił w tekście konkretny fragment właśnie z niej. Cytował również całe fragmenty dokumentów soborowych. To było zdumiewające! Kolejnym zaskoczeniem było pytanie, które Jan Paweł II zadawał po zakończeniu dyktowania tekstu: „co o tym sądzisz?”. Na początku byłem zszokowany, że ja – zwykły ksiądz mam mówić, co sądzę o tekście papieża! Szybko się jednak zorientowałem, że nie było to kurtuazyjne pytanie. Ojciec Święty oczekiwał współpracy i szczerej oceny. Mówił Ksiądz np.: „to za nudne” lub: „to za długie”? - Zwracałem uwagę na fragmenty, które mogły być zbyt trudne dla słuchacza. Mówiłem, że w danym fragmencie np. jest jakiś przeskok myśli, który zrozumie ten, kto uważnie przeczyta cały tekst, ale dla słuchających może to być zbyt skomplikowane. Wtedy papież prosił o ponowne przeczytanie tego fragmentu i albo coś dodawał, albo mówił, żebym podczas kolejnego spotkania zaproponował, jak to według mnie powinno brzmieć. Czasami prowadziliśmy dłuższe rozmowy. Ojciec Święty z uwagą słuchał propozycji czy sugestii. Zdarzało się, że na koniec prosił o spisanie tego, co mówiłem, na jednej stronie, bo chciał jeszcze to przemyśleć. Tak było np. w 1999 r. Jan Paweł II przygotowywał list do osób w podeszłym wieku. Zaczął go, wychodząc od idei starości rozumianej jako okres ostatecznego przygotowania do spotkania z Panem. Tekst w pierwotnym zarysie był kierowany tylko do starszych osób. Miał być dialogiem papieża z nimi. Po zakończeniu dyktowania Jan Paweł II, jak zwykle, spytał, co sądzę. Odpowiedziałem: „Ojcze Święty, list będzie czytany nie tylko przez osoby starsze, ale również przez młodych. Może dobrze by było zwrócić także uwagę na wartość starości w życiu społecznym, rodzinnym. Jest tyle pięknych przykładów biblijnych starców, którzy mają coś do powiedzenia pokoleniom, które idą po nich”. Wtedy zaczęliśmy rozmawiać o postaciach z Biblii. Papież wskazywał np. Zachariasza i Elżbietę, proroka Symeona, Annę, Elżbietę... Potem wróciliśmy do Starego Testamentu, do Abrahama i Sary, Mojżesza i innych. Każda z tych starszych osób miała swoje zadania w planach Bożych i w społeczeństwie. Po rozmowie Jan Paweł II zmienił pierwotny tekst i to, co miało być jakimś niewielkim dodatkiem, stało się pierwszą częścią listu. Potem rozpoczęły się dyskusje dotyczące polskiego tytułu dokumentu. Ojciec Święty chciał go zatytułować: List do osób starych, by podkreślić walor samego słowa „stary” i nawiązać do biblijnych starców. Ale w dzisiejszej mentalności starość ma, niestety, negatywny wydźwięk. Wielu spośród tych, którzy otrzymali tekst do konsultacji, sugerowało, żeby był to list do osób w podeszłym wieku, bo to łagodniej brzmi. Ojciec Święty ostatecznie się na to zgodził. Z kim jeszcze Jan Paweł II konsultował swoje teksty? - Dłuższe dokumenty – z ekspertami z różnych dziedzin. Nieraz wysyłał do nich gotowy tekst z prośbą o ewentualne uwagi. Innym razem prosił kogoś o przygotowanie najważniejszych tez dotyczących danej dziedziny; potem czytał uwagi i decydował, czy je uwzględnić. Od strony biblijnej bardzo często pomagała s. Emilia Ehrlich, urszulanka Unii Rzymskiej. Znał ją jeszcze z czasów krakowskich, była doskonałą biblistką. Teksty przeglądał też teolog Domu Papieskiego. Niektóre konsultował polski filozof i pedagog prof. Stanisław Grygiel. Większe dokumenty zawsze przeglądał kard. Joseph Ratzinger. Podczas intensywnej pracy zwykle potrzebne są krótkie chwile odpoczynku. Czy Ojciec Święty robił przerwy np. na kawę? - Nie, nie było na to czasu. Ojciec Święty miał bardzo uporządkowane życie. Nie tracił chwili, a momenty, które nie były zapełnione pracą czy spotkaniami, spędzał w kaplicy. Jak zauważyłem, jego jedyny czas wytchnienia to była chwila po obiedzie. I to też nie była sjesta ze snem, ale po prostu zatrzymanie się, chwila refleksji i lektura książek. Jak wyglądał gabinet Jana Pawła II? Gdy po abdykacji Benedykta XVI wybrano Franciszka, we włoskiej prasie ukazywały się artykuły, że nowy papież nie chce się przenieść do apartamentów w Pałacu Apostolskim, bo tam jest wielkie bogactwo i wszystko ocieka złotem... - Bardzo mnie irytowały te nieprawdziwe stwierdzenia. Apartament papieża był wręcz ubogi. Jego mieszkanie to był pokój 4 na 5 m, z niewielką łazienką. Pokój był przedzielony parawanem. Z jednej strony znajdowało się łóżko, a z drugiej – biurko. Obok był się gabinet, w którym pracowaliśmy. Wierni z całego świata znają to pomieszczenie tylko z zewnątrz, bo z okna gabinetu na trzecim piętrze Pałacu Apostolskiego papież odmawia modlitwę Anioł Pański. - Gabinet nie jest duży. Za czasów Jana Pawła II było tam dość stare biurko, za nim – dwa stare telefony, obok półka z książkami, pod oknem stał tryptyk z ikoną Matki Bożej Częstochowskiej. Na biurku znajdowały się duży krzyż i zdjęcie kard. Adama Stefana Sapiehy. W kolejnym pomieszczeniu obok gabinetu musiały się zmieścić trzy osoby. Pracowali tam sekretarze papieża abp Stanisław Dziwisz i ks. prał. Mieczysław Mokrzycki, a także kamerdyner Angelo Gugel. Dalej znajdowała się duża biblioteka, w której Ojciec Święty spotykał się z gośćmi uczestniczącymi we Mszy św., a tuż obok była kaplica. To było to „wielkie bogactwo”. Nie mówiąc już o tym, że gabinet papieża przez prawie 27 lat nie był odnawiany. Obawiam się, że ktoś, kto zobaczyłby to pomieszczenie, mógłby powiedzieć: „bieda”. To skromne wyposażenie nie miało nic wspólnego z „ociekaniem złotem”. Jak długo notował Ksiądz papieskie teksty? - Trwało to prawie 10 lat. Od początku 1996 r. do ostatnich miesięcy życia papieża. Przygotowanie do pielgrzymki do Lourdes w 2004 r. to była także osobista praca Jana Pawła II, który dyktował mi teksty. Potem było jeszcze kilka mniejszych dokumentów, przemówień. W ostatnim okresie Ojciec Święty dyktował – jak to nazywał – „zarys myśli” i prosił, żeby przygotować projekt przemówienia. To wszystko trwało do zabiegu tracheotomii, po którym papież nie był już w stanie nic podyktować. Czy pod koniec życia Ojciec Święty denerwował się swoim stanem zdrowia? Czy mówił o tym, że cierpi? - Nie okazywał zdenerwowania. Niekiedy, jak nasilały się ograniczenia związane z ruchem albo chęcią wypowiedzenia czegoś, uderzał lekko ręką w poręcz fotela. Czasami miał taki odruch – chciałby więcej, ale nie był już w stanie. Te uderzenia były wewnętrzną mobilizacją, żeby coś zrobić. Nieraz widziałem go zamyślonego. Trudno powiedzieć, czy był smutny. Były np. różne trudne sytuacje w Kościele i Ojciec Święty przeżywał je po swojemu. Nawet gdy się tym nie dzielił, można było się domyślić, jak bardzo się tymi sprawami przejmował. Nie mówił też o swoim cierpieniu. Nawet jeżeli było widać, że coś go boli, to tego nie sygnalizował. Czasem rozmawiałem z osobistym lekarzem papieża – dr. Renatem Buzzonettim. Był zdenerwowany i mówił, że papież to bardzo trudny pacjent, bo nigdy nie mówi, co go boli albo jak się czuje. Może z jednym wyjątkiem. Jak wiadomo, bardzo przeżył zabieg tracheotomii w lutym 2005 r. Nie mógł po nim mówić, dlatego napisał na karteczce: „co oni mi zrobili?”, a potem: „Totus Tuus”, czyli: Cały Twój. To był wyraz bólu z powodu nie tyle cierpienia, ile świadomości, że nie będzie mógł spełniać swojej posługi tak jak dotąd. Ten apostolski przekaz w tym momencie się skończył. W 2005 r. cały świat się zatrzymał na wieść o śmierci papieża. Widzieliśmy wiele niesamowitych sytuacji wśród wiernych, którzy przyjeżdżali do Watykanu. Zmieniali swoje życie, nawracali się, wybaczali sobie nawzajem. A teraz w Polsce pojawia się wiele krytycznych głosów, także wobec samego Jana Pawła II. Czy Księdza to boli? Osobę, która tak dobrze znała papieża i słyszy zarzuty np. o zaniechaniach w sprawie pedofilii? - Bardzo mnie to boli. Mam 10-letnie doświadczenie spotykania się ze świętym. Tego nic nie zmieni. Przekonywałem się o świętości Jana Pawła II każdego dnia, gdy go spotykałem. Cokolwiek i ktokolwiek będzie o nim mówił, dla mnie i tak zostanie świętym. Takim, którego można i trzeba naśladować. Takim, od którego można i trzeba się uczyć. Takim, który jest nam bliski na co dzień. Dlatego te dzisiejsze wypowiedzi mnie bolą. Świadczą o tym, że ludzie, którzy tak mówią, nie znają realiów pontyfikatu i życia Jana Pawła II. Nie wiedzą, jak funkcjonowała Kuria Watykańska; niektórzy plotą to, co im się wydaje. Dla przykładu w kwestii nadużyć seksualnych Ojciec Święty był bardzo radykalny. Jeśli docierała do niego konkretna wiadomość, to nie miał wątpliwości, jaką podjąć decyzję. Niczego nie tuszował. Trzeba równocześnie wiedzieć, że papież nie był w stanie śledzić każdego pojedynczego przypadku – tym zajmowała się Kongregacja Nauki Wiary. Zazwyczaj dowiadywał się o tym, gdy kongregacja dokładnie zbadała sprawę i zapadł wyrok, który Ojciec Święty miał zatwierdzić. W wielu rozmowach, w których uczestniczyłem, Jan Paweł II mówił, że w prawie obowiązuje podstawowa zasada: zasada domniemania niewinności. Nie wolno skazać kogoś tylko na podstawie oskarżenia, zanim wina nie zostanie udowodniona. Dziś często się nie pamięta o tej zasadzie. Człowiek, który zostaje oskarżony, jest od razu potępiony. Jan Paweł II pewnie by takiej sytuacji nie zaakceptował, tym bardziej że w tamtych czasach, w latach 90. XX wieku, pojawiały się oskarżenia fałszywe, często spreparowane dla zdobycia pieniędzy. Jednym z najgłośniejszych przypadków była sprawa kard. Josepha Bernardina, który został oskarżony w Chicago, a potem się okazało, że zarzuty wobec niego były wielką manipulacją. Jan Paweł II był zdania, że te sprawy trzeba dokładnie badać, winnych ukarać, a ofiarom towarzyszyć i okazywać możliwie jak największą pomoc. Mówił Ksiądz o świętości Jana Pawła II. Gdyby ktoś młody zapytał, na czym ona polegała, to na co szczególnie zwróciłby Ksiądz uwagę? - Na prostotę, wrażliwość na drugiego człowieka, na delikatność w relacjach z innymi. Na co dzień papieża cechowała ogromna życzliwość wobec każdego człowieka. Gdy się z kimś spotykał, to całą swoją uwagę poświęcał temu człowiekowi bez względu na to, kim on był. Miał też wyjątkową zdolność zapamiętywania osób, zdarzeń, nazwisk. To było niesamowite. Równocześnie zwróciłbym uwagę na cały mistyczny wymiar jego życia: to był człowiek modlitwy, nieustannego życia w relacji z Bogiem. Był całkowicie oddany Chrystusowi. Jego zawierzenie Jezusowi przez Maryję w duchu Totus Tuus to nie było tylko hasło – to był styl życia i służby. Które z przesłań Jana Pawła II uważa Ksiądz za szczególnie ważne dla Polski w 2021 r.? - Nauczanie papieskie jest bardzo bogate i można wskazać wiele myśli. Uważam, że bardzo ważne jest obecnie przypominanie słów Ojca Świętego, który mówił do Polaków o wierności. O wierności spuściźnie ojców, swoim korzeniom. Podczas przedostatniej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II wypowiedział te słowa w kontekście europejskim. Bardzo wyraźnie podkreślił, że wspólnota europejska nie będzie wspólnotą, jeśli nie będzie wspólnotą ducha. Wzywał Polaków, żeby wierni wartościom chrześcijańskim ubogacali ducha Europy. W 2002 r., podczas pożegnania z Polską, powiedział, że Polacy powinni być świadkami miłosierdzia przez życie w prawdzie, która rozeznaje grzech, a równocześnie uznaje wyzwalającą, zbawczą moc Chrystusa Zmartwychwstałego. Gdy papież mówił o iskrze miłosierdzia, która ma wyjść z Polski, wyrażał wielkie zaufanie do narodu polskiego. Może warto w tym kontekście przypomnieć jego słowa z 19 sierpnia 2002 r.: „Ojczyzno moja kochana, Polsko, (...) Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna!”. * * * * Ks. prał. Paweł Ptasznik w Watykanie jest kierownikiem Sekcji Polskiej i Słowiańskiej Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, a w Rzymie – rektorem kościoła św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Odpowiada również za duszpasterstwo Polaków w diecezji rzymskiej. Artykuł ukazał się w nr tygodnika "Niedziela"
Jan Paweł II (wł. Karol Wojtyła), urodzony 18 maja 1920 roku, zmarły 2 kwietnia 2005, polski duchowny, poeta, arcybiskup, kardynał, od 16 października 1978 do 2 kwietnia 2005 roku papież. Karol Wojtyła urodził się w Wadowicach, w dzieciństwie chętnie uprawiał sport, często grał w piłkę nożną, jeździł na nartach, lubił
W środę wieczorem w TVP1 wyemitowany zostanie filmu "Szklany Dom – odpowiedź Jana Pawła II na kryzys wykorzystywania seksualnego w Kościele". Przy tej okazji KAI publikuje szerszą, źródłową analizę ukazującą postawę i dokonania Jana Pawła II w tej sferze. Jan Paweł II był papieżem, który zapoczątkował systemową odpowiedź na ujawniane, niekiedy po wielu latach, przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich w Kościele katolickim. Był to początek drogi, którą kontynuowali jego następcy: Benedykt XVI i Franciszek. Problem pedofilii w Kościele nie pojawił się dopiero w XX wieku. Pierwszym znanym dokumentem kościelnym, który zajął się tą kwestią, jest kanon 71 synodu dyscyplinarnego w hiszpańskiej Elwirze z początku IV wieku, który gwałcicielom dzieci odmawiał Komunii świętej nawet w godzinę śmierci. Surowa ocena współżycia seksualnego z dziećmi, jaką zawsze wydawał Kościół, znalazła swe odbicie w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1917 roku. Kanon 2359 stanowił, że duchowny, który popełnił przestępstwo przeciwko szóstemu przykazaniu („Nie cudzołóż”) z osobą małoletnią poniżej szesnastego roku życia powinien być zawieszony w sprawowaniu czynności kapłańskich (suspensa a divinis), pozbawiony urzędów, beneficjów, godności i obowiązków kościelnych, a „w najpoważniejszych przypadkach” wydalony ze stanu duchownego. „Crimen sollicitationis” Od 1922 roku obowiązywała w Kościele skierowana do biskupów instrukcja „Crimen sollicitationis” (Przestępstwo nagabywania), dotycząca karania solicytacji, czyli składania propozycji seksualnych penitentom przez spowiedników. Jej przepisy rozszerzono także na zachowania homoseksualne oraz przypadki pedofilii i zoofilii. Ten dokument Kongregacji Świętego Oficjum (poprzedniczki Kongregacji Nauki Wiary) szczegółowo omawiał całą procedurę: od doniesienia o przestępstwie do ordynariusza miejsca, poprzez wstępne dochodzenie, postawienie obwinionego w stan oskarżenia, przydzielenie mu obrońcy, przesłuchanie oskarżonego przed sądem kościelnym („dbając, by nie została ujawniona tożsamość oskarżających i donosicieli oraz – aby nie została ujawniona tajemnica spowiedzi, czyli wyznania penitenta”), wydanie wyroku („na podstawie akt, wszelkich dokumentów dostarczonych przez obrońcę i promotora sprawiedliwości [odpowiednik prokuratora – KAI]”, od którego „oskarżony lub promotor sprawiedliwości mają prawo odwołać się do Najwyższego Trybunału Świętego Oficjum”), wreszcie – wymierzenie kary. Winny mógł być „suspendowany [zawieszony – KAI] od odprawiania Mszy, wysłuchiwania spowiedzi lub ogłoszony niezdolnym do jej wysłuchiwania, pozbawiony beneficjów, godności, prawa głosu i głosowania w ciałach kolegialnych Kościoła, a w cięższych przypadkach przeniesiony do stanu świeckiego”. Na wyrok wpływała „liczba pokrzywdzonych, ich wiek i stan”. Przeniesienie do stanu świeckiego następowało, „gdy stało się niewątpliwe, że oskarżony nie rokuje nadziei na poprawę”. Nakładano również dodatkowe kary mające charakter pokutny (ćwiczenia duchowe, nakaz lub zakaz osiedlania się w określonym miejscu, zaś recydywiści mieli być poddani specjalnemu nadzorowi). Ordynariusz miał też „obowiązek natychmiastowego poinformowania Świętego Oficjum o doniesieniu o solicytacji”, a następnie o wyniku procesu – jeśli oskarżony był zakonnikiem, również jego przełożonego generalnego. Instrukcja podkreślała, że jeśli skazany ksiądz „ma przenieść się w nowe miejsce pobytu, należy ostrzec ordynariusza tego miejsca wraz z powiadomieniem go o ewentualnym suspendowaniu”. Instrukcja zobowiązywała osoby zaangażowane w proces do zachowania go w tajemnicy, której naruszenie pociągało za sobą automatyczne zaciągnięcie ekskomuniki (nie spadała ona jednak na ofiarę ani na zeznających świadków). Nasuwało to myśl, że Stolica Apostolska narzuca tajemnicę, by zatuszować fakty. Tymczasem chciano w ten sposób chronić dobre imię zarówno samych ofiar, jak i oskarżonych, którzy nie zawsze okazywali się winnymi zarzucanych im czynów. Chodziło też o to, by strony i świadkowie mogli składać swoje zeznania bez obaw, że szczegóły delikatnej natury wyciekną na zewnątrz. Wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu instrukcja nie zawierała również zakazu donoszenia o przestępstwie władzom cywilnym. W praktyce jednak powoływano się na nią, aby tego nie czynić. Taki stan prawny utrzymywał się w Kościele do czasów pontyfikatu Jana Pawła II. Zmiany w prawie kościelnym W 1983 roku Jan Paweł II ogłosił nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, przygotowywany od 1963 roku. W kanonie 1395 znalazł się bardziej ogólny – w stosunku do kodeksu z 1917 roku – zapis mówiący, że duchowny, który wykroczył przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą małoletnią poniżej lat szesnastu, „powinien być ukarany sprawiedliwymi karami, nie wyłączając w razie potrzeby wydalenia ze stanu duchownego”. Nie było tam już szczegółowego wyliczenia możliwych kar, decyzję w ich sprawie pozostawiono ocenie biskupa, który na szczeblu lokalnym miał się zajmować sprawą. Natomiast w odniesieniu do osób konsekrowanych kanon 695 postanawiał, że zakonnik powinien być w przypadku popełnienia takiego przestępstwa wydalony ze swego instytutu życia konsekrowanego, chyba że jego „przełożony uważa, iż wydalenie nie jest bezwzględnie konieczne”. Te same zasady zastosowano wobec członków stowarzyszeń życia apostolskiego (kanon 746). Krytycy nowych zapisów podkreślali, że pedofilia nie została tu zaliczona do szczególnie poważnych przestępstw, lecz umieszczono ją wśród „przestępstw przeciw specjalnym obowiązkom”, takim jak: obowiązek naruszenia rezydencji czy handel wbrew przepisom kanonów, wobec których także zalecano ukaranie „sprawiedliwymi karami”. W praktyce umożliwiało to łagodniejsze niż dotychczas karanie sprawców przestępstw seksualnych wobec małoletnich w Kościele. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że zmiany w KPK nastąpiły w ramach przyznawania przez Stolicę Apostolską większych uprawnień (nie tylko sądowniczych) biskupom diecezjalnym. Zostały też wprowadzone, zanim w drugiej połowie lat osiemdziesiątych zaczęły do Watykanu docierać z różnych krajów informacje o ujawnionych przypadkach wykorzystywania seksualnego małoletnich w Kościele. Pierwsze kroki Gdy świadomość problemu zaczęła wzrastać, Jan Paweł II rozpoczął wprowadzanie zmian, dających podstawę prawną do działania. Pierwszym, nieśmiałym jeszcze i – jak się w praktyce okazało – mało skutecznym tego typu krokiem był artykuł 52 konstytucji apostolskiej „Pastor bonus” z 1988 roku, reformującej Kurię Rzymską. Papież przekazał Kongregacji Nauki Wiary rozpatrywanie i karanie zgłoszonych do niej „poważniejszych wykroczeń” przeciwko moralności. Zabrakło tam jednak ich wyliczenia (nie powiedziano wprost, że dotyczy to na przykład pedofilii duchownych), ani też nie nałożono na nikogo obowiązku ich zgłaszania do tej dykasterii. Rok później Stolica Apostolska przystąpiła do oenzetowskiej Konwencji o Prawach Dziecka, która zobowiązuje do ochrony małoletnich przed wykorzystywaniem „w celach seksualnych” (artykuły 19 i 34). Ponadto w 1992 roku Jan Paweł II ogłosił Katechizm Kościoła Katolickiego, który w artykule 2389 przyznaje, że „nadużycia seksualne popełniane przez dorosłych na dzieciach lub młodzieży powierzonych ich opiece” są grzechem, będącym „jednocześnie gorszącym zamachem na integralność fizyczną i moralną młodych, którzy będą nosić jego piętno przez całe życie, oraz pogwałceniem odpowiedzialności wychowawczej”. Można więc przyjąć, na podstawie decyzji papieża i ogłaszanych przez niego dokumentów, że już na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Jan Paweł II widział potrzebę podjęcia działań mających na celu przeciwdziałanie przestępstwom seksualnym wobec małoletnich w Kościele i ukaranie ich sprawców. Ponadto, obok wymiaru moralnego i prawnokarnego, miał również świadomość niszczących skutków tych przestępstw w dorosłym życiu ofiar. Stany Zjednoczone: Indult z 1994 roku Kiedy w 1978 roku Jan Paweł II został papieżem nie znano jeszcze w Kościele skali problemu wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. Panowało przekonanie, że są to odizolowane przypadki, w których Stolica Apostolska musi interweniować dopiero wtedy, gdy nie radzą sobie z nimi lokalne episkopaty. Papież senior Benedykt XVI napisał w 2019 roku, że „kwestia pedofilii stała się paląca dopiero w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Była już problemem publicznym w Stanach Zjednoczonych, więc biskupi szukali w Rzymie pomocy, ponieważ prawo kościelne, tak jak zostało opracowane w nowym Kodeksie [Prawa Kanonicznego], nie wydawało się wystarczające do podjęcia niezbędnych działań. Rzym i rzymscy kanoniści początkowo zmagali się z tą sprawą; ich zdaniem, tymczasowe zawieszenie w posłudze kapłańskiej musiało być wystarczające dla dokonania oczyszczenia i wyjaśnienia. Biskupi amerykańscy nie mogli tego zaakceptować…”. Papież Polak zajął się więc najpierw sytuacją w Stanach Zjednoczonych, skąd docierało do Watykanu najwięcej sygnałów o przestępstwach seksualnych duchownych. Dziewięć lat przed ogłoszeniem wyników słynnego śledztwa dziennikarskiego przez dziennik „The Boston Globe”, po serii spotkań z amerykańskimi biskupami w ramach ich okresowej wizyty „ad limina Apostolorum” Jan Paweł II wystosował do nich list. Zaznaczył w nim, że to sami biskupi mówili mu o problemie „zgorszenia najmłodszych” przez duchownych i o tym, „jak bardzo te grzechy duchownych wstrząsnęły wrażliwością moralną wielu i stały się okazją do grzechu dla innych”. „Jak surowe są słowa Chrystusa, kiedy mówi o takim zgorszeniu i jak wielkie musi być to zło, skoro «dla tego, który sieje zgorszenie, lepiej byłoby mieć wielki kamień młyński zawieszony na szyi i utonąć w głębinach morza»” – przypomniał papież. Podzielił troskę biskupów „o ofiary tak głęboko zranione przez te występki”. Ich sprawców wezwał do skruchy i nawrócenia. Jednocześnie zwrócił uwagę na potrzebę wymierzania im kanonicznych kar, które „pomagają zachować wyraźne rozróżnienie między dobrem a złem”, „tworzą właściwą świadomość wagi popełnionego zła”, a także „wyrażają społeczną dezaprobatę wobec zła”. Podkreślił odpowiedzialność biskupów nie tylko za sprawców i ich niewinne ofiary, ale także za społeczeństwo zgorszone skandalem wywołanym przez niektórych duchownych. Aby dostosować obowiązujące w całym Kościele normy do „szczególnej sytuacji, jaka zaistniała w Stanach Zjednoczonych”, utworzono komitet ekspertów ze Stolicy Apostolskiej oraz konferencji episkopatu USA. Efektem jego prac było wydanie w 1994 roku dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych indultu [czyli zgody na odstąpienie od obowiązujących w Kościele przepisów – KAI], którego celem było wprowadzenie większej ochrony dzieci i młodzieży poprzez uzgodnienie przepisów kościelnych z amerykańskim prawem. W praktyce oznaczało to podniesienie wieku ochrony małoletnich z szesnastu do osiemnastu lat oraz wydłużenie okresu przedawnienia przestępstw seksualnych przeciwko małoletnim do dziesięciu lat, liczonych od ukończenia przez osobę pokrzywdzoną osiemnastego roku życia. Chodziło także o to, „by biskupi zgodnie z prawem kanonicznym przeprowadzali procesy i stosowali przewidziane przez prawo kary aż do wydalenia ze stanu duchownego włącznie. Zaniedbania w tym względzie były znane Janowi Pawłowi II” – przyznał w marcu 2020 roku w rozmowie z KAI kard. Stanisław Dziwisz, jego długoletni sekretarz. Jednak, jak ocenił w wywiadzie dla KAI w lipcu 2020 roku koordynator Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży ks. Adam Żak SI, choć indult z 1994 roku postulował zasadę „zero tolerancji” wobec przestępstw seksualnego wykorzystywania małoletnich przez duchownych, to „niestety nie przyniósł spodziewanych owoców”. W Kościele w USA panowała bowiem zmowa milczenia na ten temat, na dodatek opłacana „coraz to większymi sumami odszkodowań negocjowanych po cichu z ofiarami”. „Problem bagatelizowano z różnych przyczyn, z powodu braku fachowej wiedzy nt. skutków wykorzystywania seksualnego dzieci. Sądzono, że aby problem rozwiązać, wystarczy terapia kapłana-sprawcy, połączona ze zmianą środowiska. Wielu biskupów, na czele z arcybiskupem Bostonu kard. Bernardem Law i jego poprzednikiem, uważało, że kierując księdza-sprawcę na terapię i przenosząc go po cichu w inne miejsce – ratowali jego kapłaństwo. To nie ofiary przestępstw były na pierwszym miejscu, tylko wizerunek instytucji oraz dobro sprawcy. Jeden z biskupów amerykańskich, gdy fala ujawnień w 2002 roku ruszyła, wyznał publicznie, że biskupi zapomnieli o tym, że osoby poszkodowane należały do owczarni, którą im Pan powierzył” – powiedział jezuita. Wskazał, że „analiza historii kryzysu w Kościele w Stanach Zjednoczonych – i także w innych krajach pokazuje, że nie jest to kryzys «techniczny», jakiś błąd w sztuce, powiązany z ewentualną, i tylko do pewnego stopnia wytłumaczalną ignorancją nt. sposobu działania sprawców oraz długotrwałych skutków dla ofiar, tylko że jest to kryzys strukturalny, związany z odwróceniem hierarchii wartości. Bowiem miejsce człowieka, który miał być «drogą Kościoła», zajęła instytucja i jej wizerunek publiczny”. Irlandia: Indult z 1996 roku W 1996 roku Jan Paweł II rozszerzył indult na Irlandię, gdzie również od końca lat osiemdziesiątych zaczęły wychodzić na jaw przypadki przestępstw seksualnych niektórych duchownych. Wstrząs wywołały nie tylko same nadużycia oraz ich skala, ale jeszcze bardziej postawa irlandzkich biskupów, którzy początkowo je ukrywali (za co później kilkunastu straciło swe stanowiska), a zajęli się rozwiązywaniem problemu dopiero po kilku latach, gdy już nie dało się go dłużej tuszować. Wszystko to było dla wielu katolików powodem odwrócenia się od Kościoła i zaprzestania praktyk religijnych. 26 czerwca 1999 roku, w długim przemówieniu do tamtejszych biskupów przybyłych z wizytą „ad limina Apostolorum”, Jan Paweł II jedynie w kilku ogólnych zdaniach nawiązał do „strasznego zgorszenia, jakie dali niektórzy kapłani”. „ Jestem blisko was w bólu i modlitwie, powierzając Bogu wszelkiej pociechy tych, którzy padli ofiarą wykorzystywania seksualnego ze strony duchownych lub zakonników. Powinniśmy się również modlić, aby ci, którzy dopuścili się tego zła, uznali złą naturę swoich czynów i poprosili o przebaczenie” – powiedział papież. W imieniu Kościoła katolickiego ofiary przeprosił ówczesny arcybiskup Dublina kard. Desmond Connell, który nazwał zachowanie księży i zakonników, którzy dopuścili się pedofilii „skandalicznym”. W 1995 r. konferencja episkopatu wydała wytyczne dla diecezji i zgromadzeń zakonnych dotyczące postępowania wobec ofiar pedofilii, a także obligujące do informowania policji o podejrzeniach o molestowaniu. Ich stałym udoskonalaniem oraz monitorowaniem przypadków nadużyć zajęła się Krajowa Rada ds. Ochrony Dzieci w Kościele katolickim, w której skład weszli eksperci w dziedzinie wychowania, psychologii, prawa itp. Stany Zjednoczone: „Zero tolerancji” Po publikacji przez „The Boston Globe” artykułów na temat pedofilii w archidiecezji bostońskiej Jan Paweł II wezwał do Watykanu kardynałów i prezydium episkopatu USA na spotkanie z szefami dykasterii Kurii Rzymskiej. Przemawiając do nich 23 kwietnia 2002 roku dokonał całościowej analizy problemu, która miała zakończyć negowanie problemu lub ukrywanie faktów. „…odczułem wielki ból, gdy dowiedziałem się, że księża i osoby zakonne, których powołaniem jest pomagać ludziom w prowadzeniu świętego życia przed obliczem Boga, sami stali się powodem cierpień i zgorszenia młodzieży. Wielkie zło wyrządzone przez niektórych księży i zakonników sprawiło, że ludzie patrzą teraz na Kościół z nieufnością i wielu z nich oburza postawa, którą wobec tej sprawy przyjęli – jak im się wydaje – zwierzchnicy wspólnot kościelnych. Nadużycia, będące przyczyną obecnego kryzysu, są pod każdym względem złem i słusznie są uznawane przez społeczeństwo za zbrodnię; jest to również straszny grzech w oczach Boga” – zdecydowanie stwierdził papież. Ofiary nadużyć oraz ich rodziny zapewnił o „swojej głębokiej solidarności i trosce”. Stanowczo stwierdził, że „ludzie muszą wiedzieć, że w stanie kapłańskim i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdziliby młodych”. „Obie części tego zdania są istotne, bo po pierwsze «ludzie muszą wiedzieć» – czyli że te sprawy mają być załatwiane w sposób przejrzysty, a nie ukrywane – a po drugie, że w Kościele nie może być tolerancji dla krzywdzicieli dzieci i młodzieży. Takie jest rozumienie zasady «zero tolerancji» przez Jana Pawła II” – tłumaczył o. Żak. Jednocześnie w swoim przemówieniu papież przyznał, że z powodu nieznajomości natury tego problemu, a niekiedy również porad ekspertów medycznych biskupi podejmowali w tych sprawach decyzje, „które – w świetle późniejszych wydarzeń okazywały się błędne” [Prawdopodobnie chodzi o przenoszenie sprawców do innych parafii po odbytej terapii, zamiast odsuwania ich od posługi kapłańskiej oraz o wypłacanie przez diecezje odszkodowań ofiarom w zamian za milczenie – KAI]. Dlatego teraz „starają się wypracować bardziej niezawodne kryteria, aby podobne błędy już się nie powtórzyły”. W grudniu Stolica Apostolska zatwierdziła ostateczną wersję (po odrzuceniu w październiku wersji poprzedniej) norm postępowania diecezji w sprawie zarzutów seksualnego wykorzystywania małoletnich przez księży i diakonów, przyjętą przez amerykańskich biskupów. Znalazły się tam obowiązek powołania w każdej diecezji koordynatora ds. opieki duszpasterskiej nad osobami, które twierdzą, że były wykorzystywane, oraz polecenie usunięcia na stałe z posługi w Kościele osób skazanych za wykorzystywanie seksualne małoletnich. Normy stanowiły też, że „po otrzymaniu informacji o zarzutach wobec księdza lub diakona przeprowadzone zostanie wstępne dochodzenie”, a gdy „zostaną zgromadzone wystarczające dowody, poinformowana zostanie o tym Kongregacja Nauki Wiary”. Biskup „zwolni oskarżonego z posługi lub też z urzędu kościelnego czy też sprawowanej funkcji, wprowadzi zakaz mieszkania w danym miejscu i publicznego udziału w sprawowaniu Eucharystii, aż do czasu ogłoszenia wyniku procesu”. A jeśli potwierdzi się choćby „pojedynczy akt seksualnego wykorzystania przez księdza lub diakona”, osoba ta „zostanie na stałe zwolniona z posługi kościelnej, nie wyłączając wykluczenia ze stanu duchownego”. Jeśli natomiast „kara wykluczenia ze stanu duchownego nie zostanie zastosowana, na przykład z powodu podeszłego wieku lub choroby, sprawca czynu powinien żyć w modlitwie i pokucie. Nie będzie mógł odprawiać publicznie Mszy świętej i udzielać sakramentów. Otrzyma polecenie, by nie nosić stroju duchownego i nie przedstawiać się jako kapłan”. Diecezje zostały zobowiązane do stosowania się „do wszystkich przepisów prawa cywilnego w sprawie informowania władz cywilnych o zarzutach” i pełnej współpracy z nimi podczas dochodzenia. W międzyczasie, 28 lipca 2002 roku, podczas swej wizyty w Kanadzie na obchodach Światowego Dnia Młodzieży w Toronto, papież przyznał, że „zło wyrządzone przez księży oraz osoby duchowne ludziom młodym i wrażliwym napełnia nas głębokim smutkiem i poczuciem wstydu”. Przełomowe dokumenty Doświadczenia amerykańskie i irlandzkie oraz doniesienia o przypadkach przestępstw seksualnych duchownych w innych częściach świata doprowadziły do wydania z osobistej inicjatywy (motu proprio) Jana Pawła II listu apostolskiego „Sacramentorum sanctitatis tutela” (Ochrona świętości sakramentów), datowanego 30 kwietnia 2001 roku oraz norm „De gravioribus delictis” (O najcięższych przestępstwach), ogłoszonych przez Kongregację Nauki Wiary 18 maja tego samego roku. „Papież widział zmagania episkopatów, ale widział też, że z trudem przychodzi im budowanie wspólnej, skutecznej odpowiedzi na kryzys. Skuteczność podejmowanych wysiłków osłabiał brak jedności wśród biskupów. Widząc to Jan Paweł II przewidywał, że przestępstwa wykorzystywania seksualnego małoletnich nie są tylko problemem Kościoła w USA czy Irlandii, albo – szerzej – w świecie anglosaskim, lecz globalnym. Dlatego uznał, że zmiany regulacji kanonicznych w formie indultów dla Kościołów w poszczególnych krajach są niewystarczające. Coraz bardziej był przekonany, że odpowiedź musi być globalna z decydującym udziałem Stolicy Apostolskiej. I w tym kierunku pracował” – tłumaczył kard. Dziwisz. Te przełomowe dokumenty z 2001 roku wprowadziły obowiązujące od tej pory w całym Kościele normy postępowania w przypadku najcięższych przestępstw (delicta graviora), do których – ponownie, jak przed 1983 rokiem – zaliczono wykorzystywanie osób małoletnich poniżej osiemnastego roku życia przez duchownych. Od tej pory podlegają oni osądowi już nie tylko biskupa diecezjalnego (czy wyższego przełożonego zakonnego w przypadku osób konsekrowanych), ale także Kongregacji Nauki Wiary. „Jan Paweł II musiał mieć wątpliwości odnośnie do działań biskupów, skoro zdecydował, że ostateczny głos w osądzaniu spraw zawiązanych z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich ma Stolica Apostolska. Poddanie tych spraw bezpośredniemu nadzorowi Kongregacji Nauki Wiary było z jego strony swoistym votum nieufności do zdolności episkopatów lokalnych w zakresie samodzielnej i prawidłowej odpowiedzi na kryzys. A jeśli nie votum nieufności, to przynajmniej konstatacją, że sobie z kryzysem nie radzą” – komentował w 2020 roku o. Adam Żak. Wprowadzone przez Jana Pawła II normy stanowiły, że po otrzymaniu informacji, przynajmniej prawdopodobnej, o popełnieniu przestępstwa, biskup powinien przeprowadzić badanie wstępne i powiadomić o tym Kongregację Nauki Wiary, która wskaże mu dalszy sposób postępowania. Mają być jej również przekazane wszystkie akta sprawy prowadzonej w sądzie biskupim po jej zamknięciu. Tak jak wcześniej w USA i Irlandii, tak obecnie w całym Kościele normy podnosiły do osiemnastego roku życia wiek ofiary, do którego przestępstwo wykorzystania seksualnego dotyczy osoby małoletniej, a także wydłużały termin przedawnienia na dziesięć lat, poczynając od ukończenia osiemnastego roku życia przez ofiarę. Dlaczego Kongregacja Nauki Wiary? Dlaczego sprawy te Jan Paweł II powierzył Kongregacji Nauki Wiary? Wyjaśnił to w 2019 roku papież senior Benedykt XVI, który wówczas kierował tą dykasterią: „Za przestępstwa popełnione przez księży odpowiada zasadniczo Kongregacja ds. Duchowieństwa. Ale ponieważ w tym czasie gwarantyzm [przekonanie, że należy przede wszystkim „zagwarantować prawa oskarżonych i to do tego stopnia, że w rzeczywistości wykluczono jakiekolwiek skazanie” – KAI] zdominował w dużej mierze sytuację, zgodziłem się z papieżem Janem Pawłem II, że właściwe było przydzielenie kompetencji w przypadku tych przestępstw Kongregacji Nauki Wiary pod tytułem «Delicta maiora contra fidem» [najcięższe przestępstwa przeciwko wierze – KAI]. Dzięki tym ustaleniom możliwa była najwyższa kara, czyli wykluczenie z duchowieństwa, która nie mogła być nałożona w ramach innych tytułów prawnych. Nie był to wybieg, aby móc nakładać maksymalną karę, ale konsekwencja znaczenia wiary dla Kościoła. Istotnie, ważne jest dostrzeżenie, że takie złe prowadzenie się duchownych ostatecznie szkodzi wierze: tylko tam, gdzie wiara nie określa już działania człowieka, takie wykroczenia są możliwe”. Również kard. Dziwisz podkreślił, że „wybór Kongregacji Nauki Wiary na trybunał apostolski osądzający ostatecznie przestępstwa wykorzystania seksualnego na szkodę osób małoletnich popełnione przez duchownych nie był przypadkowy. Nie był też podyktowany intensywną współpracą Jana Pawła II z kard. [Josephem] Ratzingerem, ówczesnym prefektem Kongregacji. Jego motywacja była inna. Chodziło o skierowanie jasnego przesłania do biskupów i wyższych przełożonych zakonnych oraz do całego duchowieństwa, że przestępstwa seksualne na szkodę dzieci i młodzieży są przestępstwami o podobnej wadze, jak przestępstwa przeciw świętości sakramentów. Papież Franciszek w przemówieniu w dniu inauguracji pontyfikatu 19 marca 2013 r. wyraził tę intencję pozytywnie. Mówiąc o misji Kościoła powiedział, że z woli Jezusa należy do niej ochrona Bożych darów, a szczególnie dzieci, ludzi starych oraz ubogich. To są – oprócz sakramentów – owe świętości powierzone Kościołowi. I dlatego normy o najcięższych przestępstwach w Kościele wydane przez Jana Pawła II krzywdę wyrządzoną dzieciom w sferze seksualnej stawiają w jednym szeregu z grzechami i przestępstwami takimi jak profanacja Eucharystii, czy wykorzystanie do gorszących celów sakramentu pokuty przez spowiedników. Jest to jasny sygnał «diagnostyczny», że dla papieża przyczyną kryzysu był kryzys wiary i że odpowiedzi na te przestępstwa należy szukać w nawróceniu serc do Boga”. W rezultacie „od kwietnia 2001 roku Kongregacja Nauki Wiary, którą kierował kard. Ratzinger stała się w pewnym sensie centralą Stolicy Apostolskiej, do której spływały zgłoszenia o prawdopodobnych przestępstwach seksualnych duchownych na szkodę małoletnich z całego Kościoła. Siłą rzeczy ta kongregacja była dla Jana Pawła II podstawowym źródłem informacji o rozwoju kryzysu, a jej prefekt jednym z jego głównych doradców”. Jan Paweł II jako pionier Kard. Dziwisz podkreśla, że „Jan Paweł II był pierwszym ze współczesnych papieży, który musiał się mierzyć ze skandalem wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. Ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że jakiekolwiek przypadki banalizował lub pomniejszał przestępstwo i krzywdę. Fakt, że był pierwszym papieżem, który zaczął się mierzyć z tą mroczną rzeczywistością oznacza przede wszystkim, że on musiał się tego zjawiska po prostu uczyć. I uczył się wraz z Kurią Rzymską od Kościołów lokalnych. W miarę jak się uczył, stawało się jasne, że w rozumieniu wagi problemu wyprzedził lokalne episkopaty i dał Kościołowi podstawowe instrumenty prawne ukierunkowujące odpowiedź całego Kościoła na kryzys”. To, co zapoczątkował Jan Paweł II w ostatnich latach swego pontyfikatu pomogło jego następcom, Benedyktowi XVI i Franciszkowi, „jeszcze bardziej ulepszyć narzędzia konieczne do oczyszczenia Kościoła”. Dodali oni do decyzji swego poprzednika kolejne elementy, obejmujące nie tylko surowe karanie sprawców i tych przełożonych, którzy kryli ich działania, ale również zapobieganie samym przestępstwom seksualnym, a przede wszystkim zajęcie się ich ofiarami. Czytaj też:Premiera filmu "Odpowiedź Jana Pawła II na kryzys wykorzystywania seksualnego w Kościele"Czytaj też:II rocznica istnienia Instytutu Kultury św. Jana Pawła II na Angelicum: Sztuka teatralna „Hiob” w reżyserii Jarosława Kiliana
Jan Paweł II był bohaterem wielu produkcji filmowych, krajowych i zagranicznych, fabularnych, dokumentalnych, a nawet… animowanych. Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię 18 maja 1920 r. – to data wielokrotnie przywoływana w różnych okolicznościach, także filmowych.
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 17:12 "Dzisiaj ja, Jan Paweł II, jako przedstawiciel Jezusa, jako biskup Rzymu, daję swą miłość każdemu chłopcu i dziewczynce Korei: każdemu, bez żadnej różnicy. Głoszę waszą ludzką godność jako dzieci Bożych, stworzonych do tego, by uczestniczyć na zawsze w Bożej miłości. Głoszę wasze prawa, bez względu na to, jak małe lub bezbronne jesteście; głoszę obowiązki, które towarzyszą waszym prawom, a które powołane jesteście wypełniać z miłości, by chronić prawa innych. Szczególną miłością darzę każde dziecko, które cierpi, które jest samotne, które jest opuszczone, zwłaszcza to, które nie ma nikogo, kto by je kochał i o nie zadbał". Uważasz, że ktoś się myli? lub
Drugi odcinek filmowych biografii św. Jana Pawła II poświęcony został modlitwie, jako największej sile i najgłębszej tajemnicy św. Jana Pawła II. Filmy eduka
Jan Paweł II: rodzice Papieża Polaka mieli ogromny wpływ na jego rozwój intelektualny oraz duchowy. Kanonizacja Ojca Świętego przyczyniła się do wzrostu zainteresowania całą rodziną Ojca Świętego. Skąd pochodzili i czym się zajmowali rodzice Karola Wojtyły? Poznajcie najważniejsze fakty. Papież Polak zapisał się na kartach historii kościoła katolickiego jako jeden z najdłużej panujących. Karol Wojtyła, jako głowa kościoła, nie tylko przyczynił się do znaczących zmian w całej wspólnocie wiernych, lecz także miał istotny wkład w poezję, aktorstwo oraz pedagogikę. Niezaprzeczalny wpływ na jego rozwój mieli rodzice. Kim byli i czym się zajmowali rodzice najsłynniejszego Polaka? Jan Paweł II: rodzice mieli olbrzymi wpływ na jego rozwój duchowy. Kim byli rodzice Jana Pawła II?Ojciec papieża, Karol Wojtyła senior, urodził się w 1879 roku w Lipniku koło Bielska. Od roku 1900 służył w wojsku austriackim w Wadowicach, Krakowie oraz Lwowie. Sześć lat później ożenił się z Emilią Kaczorowską. Po uzyskaniu przez Polskę niepodległości przeszedł do wojska polskiego, w którym służył aż do emerytury. Zmarł 18 lutego 1941 roku. Na temat rodziców papieża wypowiadał się wielokrotnie jego sekretarz, kardynał Stanisław Dziwisz:– Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że duchowa postawa przyszłego papieża i świętego uformowała się w rodzinie, dzięki wierze rodziców. Mogliby i oni stać się przykładem dla współczesnych rodzin i patronami naszych rodzin – powiedział kardynał Stanisław Dziwisz. Z kolei Emilia Wojtyła (z domu Kaczorowska) urodziła się 26 marca 1884 w Krakowie. Uczęszczała do przyklasztornej szkoły Sióstr Miłości Bożej. Po ślubie z Karolem na świat przyszła trójka ich dzieci: Edmund, Olga i Karol. Niestety, dziewczynka zmarła zaledwie 16 godzin po narodzinach. Niemowlę udusiło się wodami płodowymi. Dla całej rodziny Wojtyłów śmierć córki była wielką tragedią, a w szczególności dla przyszłego papieża również zmarła przedwcześnie. Osierociła Jana Pawła II, gdy ten miał zaledwie 9 lat. O jej śmierci przyszły papież miał dowiedzieć się od nauczycielki. Podobno ojciec nie był w stanie przekazać synowi tych tragicznych wieści, dlatego poprosił o to nauczycielkę. Karol Wojtyła senior tak bardzo przeżył śmierć ukochanej żony, że raz na zawsze zamknął ich małżeński pokój i przeprowadził się do pokoju syna, by uniknąć samotności. Dopiero po dziewięciu latach żałoby usunął pamiątki po zmarłej żonie. Do dziś nieznana jest jasna przyczyna śmierci kobiety. Podobno przez ostatnie lata życia chorowała na niedowład nóg i miała problemy z poruszaniem się. Miała poważne problemy z kręgosłupem i z wątrobą. Doktor Milena Kindziuk poświęciła Emilii swoją książkę Matka papieża.– Chłopiec musiał szybko nauczyć się samodzielności, szybciej dojrzewał. To był jeden z czynników, że stał się tak silny, pełen głębokiej miłości, a zarazem mocy wewnętrznej — możemy przeczytać w książce Matka papieża. Kanonizacja Jana Pawła II przyczyniła się do wzrostu zainteresowania rodzicami papieża Polaka, a także rozpoczęła dyskusję dotyczącą beatyfikacji jego rodziców. Jak Jan Paweł II został papieżem? Aby poznać historię pontyfikaty Ojca Świętego, należy cofnąć się 40 lat wstecz. Gdy Jan Paweł I zmarł po zaledwie 33 dniach sprawowania funkcji głowy kościoła, mówiło się o dwóch potencjalnych kandydatach- Giuseppe Siri oraz Giovanni Benneli. Duchowni mieli skrajne poglądy ideologiczne, dlatego też bardzo trudno było im zdobyć wymaganą przewagę 75 procent przełomowym był udzielony przez Giuseppe Siri wywiad, w którym odważył się na krytykę kontrkandydatów. Biskup złamał szereg zasad, które obowiązują podczas konklawe. W efekcie musiał wycofać swoją kandydaturę na papieża. Wraz z rezygnacją Siri wyraził swoje poparcie wobec Jana Pawła II, który 16 października 1978 roku został ogłoszony papieżem. Karol Wojtyła był pierwszym od 455 lat duchownym spoza Włoch, który pełnił tę ZDJĘCIA:fot. wikipedia / Scanned from Najchętniej grał na bramce by Mieczysław Maliński, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 1985, ISBN 83-85013-09-Wokół pochodzenia matki papieża narosło wiele teorii. dzieciństwie nazywano papieża pieszczotliwym zdrobieniem – Lolek. Paweł II: rodzice papieża wzbudzają zainteresowanie po dziś dzień. Ojciec Karola Wojtyły był wojskowym. Karola zmarła, gdy chłopiec miał zaledwie 9 lat. pisma dotyczące biografii Jana Pawła II niewiele miejsca poświęcają jego matce, a wokół jej pochodzenia narosło wiele teorii. ZOBACZ TEŻ:Ciekawostki o chrześcijaństwie. 10 faktów, o których nie miałeś pojęcia!Przepowiednia ojca Pio o Janie Pawle II. Spotkał się z nim i wyznał prawdęJan Paweł II spóźnił się na ich ślub! Małżeństwo wspomina papieża w 14 rocznicę jego śmierciJan Paweł II przyjął na audiencję matkę zamachowca. Podczas spotkania stało się coś niesamowitegoMocne słowa papieża Franciszka o kobietach: „Nie są od zmywania!”
1. Formacja duchowa. Podczas wszystkim ośmiu pielgrzymek do Polski poprzez liczne wypowiedzi oraz własną postawę Jan Paweł II wskazał na konieczność i możliwość stałego wzrostu młodego człowieka ku dojrzałości. Podejmował głęboką refleksję nad problemami formacji młodego pokolenia.
zapytał(a) o 13:36 O co chodzi z tym, że Jan Paweł 2 gwałcił małe dzieci? Przypadkowo natrafiłem na filmiki tego typu na YT. Mógłby mi ktoś wyjaśnić czy to prawda? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 13:48: Chodzi o to, że Jan Paweł 2 taił pedofilię w Kościele. Przenosił księży pedofilów do innych parafii dzięki czemu unikali sprawiedliwości. Za jego rządów księżom pedofilom żyło się dobrze i dziś są jeszcze tego dlatego powstają takie filmiki-trolle jakoby JP2 sam gwałcił małe dzieci. Ale my nie wiemy czy to prawda. Odpowiedzi Aberis odpowiedział(a) o 13:46 Nie wiem. Wiem tylko, że ten świętoszek ukrywał tych wszystkich zboczeńców w swojej sekcie. blocked odpowiedział(a) o 13:39 JP2 był życiowym nieudacznikiem,ale te filmiki to kłamstwo i nie gwałcił dzieci,lecz ukrywał pedofilię w kościele rzymskim i nic z tym nie robił. Te filmiki są robione w celu,aby się tego nie powinno się takich filmików oglądać i śmiać się z kogoś po śmierci. blocked odpowiedział(a) o 13:38 Kiedyś okazało się, że jan paweł 2 tuszował akta związane z pedofilią w kościele katolickim, i jest to fakt a nie jakieś wymyślone. A te filmiki typu "jan paweł 2 [CENZURA]ł małe dzieci" to ludzie z wykopu to stworzyli zaczęli strasznie nagłaśniać, nie jestem pewien czy karaczan ma w tym swój udział. Jest coś w tej sprawie tuszowania aktów, ale te filmiki i teksty to wymysł ludzi z wykopu aby było śmiesznie, zwykły trolling. asleir odpowiedział(a) o 15:07 Za dużo internetu masz człowieku w głowie. Jakby na Yt powiedzieli, że Twoja matka to zwykła dźiwk* też byś w to uwierzył? Jan Paweł II nigdy nie był pedofilem, był to chyba jedyny polak jakiego znam, który tyle czasu poświęcił dla Boga, kościoła. Mimo, że ja sama jestem wierząca, ale nie praktykująca to cholera mnie bierze jak widzę takie pierdoły. :) On został świętym, nie bez powodu, więc zanim napiszesz takie gówna to się zastanów z milion razy, bo tutaj widzę dzieci same są na tej stronie, jak przeczytają coś takiego to potem będą o tym mówić wszędzie, a po co? laskaa01 odpowiedział(a) o 13:55 Zwykłe oszustwo. Takie rzeczy robią tacy, jak ten pierwszy ''mądry'', który osobę świętą wyzywa od życiowych nieudaczników. Pomyśl, jeśli faktycznie olewałby Boga, to zmarnowałby całe życie? Coś im po prostu przeszkadza w tej religii i wymyślają plotki... zwykłe gimbusy. :) Bzdura! Jan Paweł II był dobrym papieżem a ten film na YouTube wymyślił jakiś głupek i bezbożnik. Jak można tak pisać o świętym człowieku, który tak nam pomagał i miłował! Wiem , bo widziałam ten filmik i też przypadkowo ;d Papież też wybaczył zamachowcowi, który strzelił do niego! Ten film moim zdaniem to stek bzdur! lapa442 odpowiedział(a) o 19:41 jan pedał 2 gwalcił małe dzieci to jest smiec [CENZURA] i pedał i gówne szkoda ze ali nie trafił w serce jak strzelał do niego wydaje mi sie że to plotki , a nawet gdyby to nie powinno się źle mówić o zmarłym ;) pomożesz ?[LINK] Uważasz, że ktoś się myli? lub
pdvy. 435 117 75 7 342 338 306 326 87
co robił jan paweł ii z dziećmi